niedziela, 5 marca 2023

Kocham Cię, dlatego z Tobą nie będę

Zapewne większość z Was doświadczyła kiedyś uczucia zakochania w drugiej osobie tej samej płci i potrzeby jej obecności, być może snując wyobrażenia o wspólnym życiu. Jaki to ma sens? Jak sobie z tym radzić? Jak można to dobrze wykorzystać?

Człowiek może kierować się w swoim życiu różnymi narzędziami, które otrzymał od Pana Boga. Pierwszym z nich jest ciało, potrzeby z niego wynikające, emocje i uczucia, które rodzą się w nim pod wpływem różnych sytuacji. Wybór swojego ciała na przewodnika zawsze prowadzi do nieszczęścia takiej osoby i jej otoczenia, bo wynika z egoizmu, czyli zaprzeczenia miłości. Emocje i uczucia są często bardzo zmienne i wiodą na manowce. Drugim narzędziem, pozwalającym zapanować nad ciałem, jest rozum. Dzięki rozumowi jesteśmy w stanie powstrzymać negatywne emocje, które się w nas rodzą i nie przekładać ich na jakąś formę przemocy względem drugiej osoby. Rozum pozwala również okiełznać nasze potrzeby, tak żeby nie krzywdzić innych na przykład, poprzez powstrzymywanie się od innych kontaktów seksualnych, będąc w związku małżeńskim. Rozum posiada jednak ograniczenia i nie znajduje odpowiedzi na wiele pytań. Trzecim i najdoskonalszym narzędziem jest wiara (duch) pozwalająca uwolnić się od oków egoizmu, dążąca do prawdziwego dobra i szczęścia siebie i innych, przez zjednoczenie z Bogiem. W świetle wiary nawet najtrudniejsze i najbardziej niezrozumiałe sprawy znajdują sens. Przykładem może być dzieło Św. Katarzyny ze Sieny „Dialog o Opatrzności Bożej”, w którym możemy znaleźć wiele fragmentów, świadczących że nic z tego, co nas spotyka nie dzieje się bez przyczyny i jest Ktoś, Kto nad tym czuwa:

„Opatrzność moja czuwa i oznajmiam ci, że to, co dałem człowiekowi, jest skutkiem tej najwyższej Opatrzności.”

„Od początku świata aż do dnia dzisiejszego [Boża Opatrzność] dbała o potrzeby i zbawienie człowieka i dbać będzie o nie aż do ostatniego dnia na wiele różnych sposobów, wedle tego, co Ja dobry i prawdziwy lekarz, uznam za odpowiednie dla waszej słabości i za konieczne, aby przywrócić wam doskonałe zdrowie i w Nim was zachować.”

Jesteśmy tylko ludźmi i nie unikniemy pojawiających się uczuć i odczuwania potrzeb, również tych dotyczących życia z drugą osobą. Kiedy doświadczamy, takiego stanu, warto spytać siebie, czy naprawdę kocham tę osobę, i czy pragnę jej dobra i szczęścia. Osoba wierząca o ukształtowanym sumieniu, nie będzie miała wątpliwości, że jedyną słuszną drogą jest ta, wykluczająca związek. Pozornie, świadoma decyzja o wspólnym życiu zakochanych w sobie osób tej samej płci wydaje się słuszna racjonalnie – nie krzywdzą oni siebie, ani innych, mogąc wzajemnie się wspierać. Jednakże, na podstawie własnego doświadczenia oraz innych poznanych prze mnie osób homoseksualnych, zauważam, że skłonnościom towarzyszą często różne, wymagające pracy kwestie, takie jak nadwrażliwość, egocentryzm, narcyzm, niedojrzałość emocjonalna, trudność w budowaniu relacji, problem z męską tożsamością. Uważam też, jak część psychologów, że orientacja homoseksualna nie jest wrodzona lecz nabyta, a towarzyszące jej uczucia wynikają z doświadczeń w dzieciństwie. Pomijając kwestię współżycia, związek z osobą tej samej płci utrudniałby obu stronom pracę nad sobą i ich rozwój na wielu płaszczyznach, dając złudne poczucie normalności. Jest to kolejny powód, dla którego nie będę nigdy w związku homoseksualnym, co nie przekreśla dobrych relacji z takimi osobami i wzajemnego wspierania się.

Wbrew pozorom, sytuacje, w których druga osoba nam się podoba lub doświadczamy zakochania w niej, mają sens. Wykorzystać je można jako zachętę do szczególniejszego zaangażowania modlitewnego za taką osobę lub ofiarując za nią te trudności, które przeżywamy. Takie sytuacje mogą zbliżać do Boga, ucząc pokory i prawdziwej miłości, która nie oczekuje nic w zamian.

2 komentarze :

  1. Bardzo Panu współczuję. Kościół Katolicki musiał Pana bardzo skrzywdzić, że wypisuje Pan takie krzywdzące samego siebie androny. Ale to Pana życie, jeśli chce Pan nie móc kochać w imię jakiejś katolickiej ideologii, Pana wybór.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za troskę :) Zdaję sobie sprawę, że dla osoby, która nie wierzy moja postawa może być niezrozumiała. Zapewne mamy również inne definicje tego co nazywamy miłością. Niemniej na pewno zdarzyło się Panu zrobić coś obiektywnie dobrego względem osoby, którą Pan kocha – np. pomóc mamie w zakupach. W tym przypadku, musiało wiązać się to z Pana wysiłkiem fizycznym i wygospodarowaniem swojego czasu. Być może uda nam się zgodzić, że miłość wymaga poświęcenia. W świetle tego, mój wybór życia samemu (ze względu na dobro drugiej osoby i moje), nie oznacza tego, że nie mogę kochać – wręcz przeciwnie.

    OdpowiedzUsuń