niedziela, 8 lutego 2015

Moje życie nie ma sensu

Dla osoby wierzącej odkrycie swoich skłonności homoseksualnych jest trudnym doświadczeniem, ponieważ jak wiadomo związki homoseksualne stoją w sprzeczności z Dekalogiem, a samo sumienie podpowiada, że to nie jest dobra droga. Wtedy zaczyna się szukanie sposobów na ‘wyleczenie’ i modlitwa o rychłą przemianę w hetero. Wśród natłoku informacji najczęściej można dowiedzieć się, że skłonności są czymś normalnym, wrodzonym i należy się z nimi pogodzić, albo że istnieje cień szansy na ich pokonanie, ale to długa, mozolna droga terapii, często nie przynosząca oczekiwanego skutku. Pozostaje więc tylko czekać na cud... W końcu jednak modlitwy nie skutkują cudem natychmiastowej przemiany. Przychodzi wtedy poczucie bezsensowności swojego życia. Po co żyć, gdy każdy dzień brutalnie przypomina o odmienności, która nie pozawala być szczęśliwym?

W ten schemat wpisuje się okres schyłku liceum i początku moich studiów. Pomimo, że w tym czasie posiadałem określone cele, które starałem się realizować to miałem wrażenie, że nad moim życiem wisi ołowiana chmura z napisem ‘homoseksualizm’, kładąca piętno na wszystko. Towarzyszyło mi ciągłe poczucie osamotnienia z problemem. Nie mogłem się nikomu zwierzyć, ponieważ bałem się niezrozumienia i odrzucenia. Ile czasu można trwać w takim marazmie, bezczynnie patrząc jak mija dzień za dniem?

Żeby coś zaczęło się zmieniać, trzeba przede wszystkim zacząć dostrzegać wychodzące zza chmury słońce - to znaczy zauważać i doceniać otaczające nas dobro. Traktowanie siebie jako największego cierpiętnika z powodu skłonności jest błędem. Warto nabrać dystansu do swojego problemu i nauczyć się z niego niekiedy nawet zażartować, a wspomniana wcześniej chmura staje się mniej straszna. Zmaganie się ze skłonnościami samemu jest bardzo trudne, a w szczególności gdy nie dbamy o dobrą relację z Panem Bogiem, którego światło rozprasza każdy mrok.

W czasie studiów moje nastawienie zaczęło powoli się zmieniać. W końcu zaczęła kiełkować we mnie myśl wstąpienia do grupy wsparcia osób z podobnym problemem…

O tym w kolejnym poście.