sobota, 11 maja 2024

Sens cierpienia

Na wstępie chciałbym przeprosić Was za długą przerwę w pisaniu. Ostatni rok przyniósł wiele zmian, dotyczących pracy i mojego miejsca zamieszkania. W nowym środowisku, poznałem wiele wartościowych osób, z którymi relacje pozwoliły mi bardziej zrozumieć siebie i budować poczucie męskiej tożsamości (swoją drogą będzie to materiał na przyszłe posty). Nadal oczywiście podtrzymuję to wszystko, o czym pisałem wcześniej, nie wchodząc w żadne kontakty seksualne i żyjąc samemu.

Dzisiaj chciałbym wziąć na tapet zagadnienie cierpienia i jego sensu w naszym życiu. Jest to temat szczególnie mi bliski, w perspektywie mojej niedawnej wizyty w Klingenberg nad Menem - niewielkiej miejscowości położonej w Bawarii. Celem mojej podróży było odwiedzenie grobu, w którym spoczywa Anneliese Michel – Niemka, której objawiła się Matka Boża i poprosiła ją o przyjęcia cierpienia za ludzi, którym groziło wieczne potępienie. Wskutek przekleństwa rzuconego przez pewną kobietę, Anneliese była opętana przez sześć demonów, co w konsekwencji doprowadziło ją do śmierci. Więcej szczegółów można znaleźć w dokumencie, do którego link zamieściłem w sekcji ‘Filmy’. Historia tej kobiety bardzo mnie poruszyła i zainspirowała.

Genezą cierpienia jest bunt aniołów przeciwko Bogu, który doprowadził do strącenia ich do piekła – miejsca wiecznej kaźni i pozbawienia obecności Boga. Szatan z nienawiści do Boga i zazdrości o człowieka nakłonił Adama i Ewę do popełnienia pierwszego grzechu, skutkującego wypędzeniem pierwszych rodziców z raju. Każda kolejna błędna decyzja wolnej woli człowieka, powodująca odwrócenie się od Boga nieuchronnie prowadzi do cierpienia. Grzesząc, zaciągamy dług, który trzeba spłacić w tym lub w przyszłym życiu, a jego walutą jest właśnie cierpienie. Odpokutowanie żałowanych grzechów tu na ziemi umożliwia zmniejszenie lub uniknięcie kar czyścowych, które są nieporównywalnie większe i dotkliwsze niż te doczesne (polecam książkę Marii Simmy: ‘Moje przeżycia z duszami czyścowymi’). W powyższym zagadnieniu ująć można pierwsze znaczenie cierpienia w naszym życiu. Drugim znaczeniem jest możliwość ofiarowania naszych krzyży za grzeszników, którym można wyjednać łaskę nawrócenia oraz duszom czyśćcowym, które nie mogą sobie same pomóc. Tę postawę  można znaleźć w żywotach świętych, którzy godzili się ofiarować swoje cierpienia, uczestnicząc w dziele współodkupienia. Wszystko co dobre i piękne wymaga trudu, pracy i wyrzeczeń - zanim powstanie wartościowa perła, do wnętrza muszli musi dostać się ciało obce raniące ciało małża.

Patrząc na cierpienie przez pryzmat wartości, jakie ono niesie, można zrozumieć jego sens i konieczność istnienia. W tej perspektywie, bagaż trudnych doświadczeń, zranień, niezrozumienia, odrzucenia oraz poczucia osamotnienia, niesiony przez osoby homoseksualne, żyjące zgodnie z nauczaniem Kościoła, może być paradoksalnie wielkim darem. Oczywiście niesienie swojego krzyża nie stoi w sprzeczności z koniecznością pracy nad sobą, pokonywaniem lęków i utartych schematów, tak by móc bardziej dawać siebie innym. Ostatecznie, istotą wiary katolickiej jest miłość, której poświęcenie i cierpienie może być wyrazem.

Kończąc, załączam zdjęcie odręcznej notatki, którą znalazłem w zakupionej kiedyś przez mnie używanej książce ‘Prawda o homoseksualizmie’ autorstwa J. F. Harvey’a. Jest to dla mnie jeden z przykładów, jak Pan Bóg może przemawiać, pokazując sens i słuszność drogi, którą powziąłem, i do której Was gorąco zachęcam :)

niedziela, 5 marca 2023

Kocham Cię, dlatego z Tobą nie będę

Zapewne większość z Was doświadczyła kiedyś uczucia zakochania w drugiej osobie tej samej płci i potrzeby jej obecności, być może snując wyobrażenia o wspólnym życiu. Jaki to ma sens? Jak sobie z tym radzić? Jak można to dobrze wykorzystać?

Człowiek może kierować się w swoim życiu różnymi narzędziami, które otrzymał od Pana Boga. Pierwszym z nich jest ciało, potrzeby z niego wynikające, emocje i uczucia, które rodzą się w nim pod wpływem różnych sytuacji. Wybór swojego ciała na przewodnika zawsze prowadzi do nieszczęścia takiej osoby i jej otoczenia, bo wynika z egoizmu, czyli zaprzeczenia miłości. Emocje i uczucia są często bardzo zmienne i wiodą na manowce. Drugim narzędziem, pozwalającym zapanować nad ciałem, jest rozum. Dzięki rozumowi jesteśmy w stanie powstrzymać negatywne emocje, które się w nas rodzą i nie przekładać ich na jakąś formę przemocy względem drugiej osoby. Rozum pozwala również okiełznać nasze potrzeby, tak żeby nie krzywdzić innych na przykład, poprzez powstrzymywanie się od innych kontaktów seksualnych, będąc w związku małżeńskim. Rozum posiada jednak ograniczenia i nie znajduje odpowiedzi na wiele pytań. Trzecim i najdoskonalszym narzędziem jest wiara (duch) pozwalająca uwolnić się od oków egoizmu, dążąca do prawdziwego dobra i szczęścia siebie i innych, przez zjednoczenie z Bogiem. W świetle wiary nawet najtrudniejsze i najbardziej niezrozumiałe sprawy znajdują sens. Przykładem może być dzieło Św. Katarzyny ze Sieny „Dialog o Opatrzności Bożej”, w którym możemy znaleźć wiele fragmentów, świadczących że nic z tego, co nas spotyka nie dzieje się bez przyczyny i jest Ktoś, Kto nad tym czuwa:

„Opatrzność moja czuwa i oznajmiam ci, że to, co dałem człowiekowi, jest skutkiem tej najwyższej Opatrzności.”

„Od początku świata aż do dnia dzisiejszego [Boża Opatrzność] dbała o potrzeby i zbawienie człowieka i dbać będzie o nie aż do ostatniego dnia na wiele różnych sposobów, wedle tego, co Ja dobry i prawdziwy lekarz, uznam za odpowiednie dla waszej słabości i za konieczne, aby przywrócić wam doskonałe zdrowie i w Nim was zachować.”

Jesteśmy tylko ludźmi i nie unikniemy pojawiających się uczuć i odczuwania potrzeb, również tych dotyczących życia z drugą osobą. Kiedy doświadczamy, takiego stanu, warto spytać siebie, czy naprawdę kocham tę osobę, i czy pragnę jej dobra i szczęścia. Osoba wierząca o ukształtowanym sumieniu, nie będzie miała wątpliwości, że jedyną słuszną drogą jest ta, wykluczająca związek. Pozornie, świadoma decyzja o wspólnym życiu zakochanych w sobie osób tej samej płci wydaje się słuszna racjonalnie – nie krzywdzą oni siebie, ani innych, mogąc wzajemnie się wspierać. Jednakże, na podstawie własnego doświadczenia oraz innych poznanych prze mnie osób homoseksualnych, zauważam, że skłonnościom towarzyszą często różne, wymagające pracy kwestie, takie jak nadwrażliwość, egocentryzm, narcyzm, niedojrzałość emocjonalna, trudność w budowaniu relacji, problem z męską tożsamością. Uważam też, jak część psychologów, że orientacja homoseksualna nie jest wrodzona lecz nabyta, a towarzyszące jej uczucia wynikają z doświadczeń w dzieciństwie. Pomijając kwestię współżycia, związek z osobą tej samej płci utrudniałby obu stronom pracę nad sobą i ich rozwój na wielu płaszczyznach, dając złudne poczucie normalności. Jest to kolejny powód, dla którego nie będę nigdy w związku homoseksualnym, co nie przekreśla dobrych relacji z takimi osobami i wzajemnego wspierania się.

Wbrew pozorom, sytuacje, w których druga osoba nam się podoba lub doświadczamy zakochania w niej, mają sens. Wykorzystać je można jako zachętę do szczególniejszego zaangażowania modlitewnego za taką osobę lub ofiarując za nią te trudności, które przeżywamy. Takie sytuacje mogą zbliżać do Boga, ucząc pokory i prawdziwej miłości, która nie oczekuje nic w zamian.

środa, 25 stycznia 2023

Homoseksualizm a miłość

Każdy z nas został stworzony z miłości i przeznaczony do tego by kochać i być kochanym. W jaki sposób osoba wierząca, o skłonnościach homoseksualnych może realizować to powołanie, nie mogąc żyć w związku homoseksualnym?

Po pierwsze warto zastanowić się, czym tak naprawdę jest miłość. W znakomity sposób opisał to ks. Michael Quoist w książce „Między człowiekiem a Bogiem”. Według autora wiele osób ulega złudzeniom miłości, która nie jest:

- wzruszeniem wobec drugiej osoby

- odczuwaniem sympatii względem innej osoby

- podporządkowaniem się drugiej osobie

- byciem oczarowanym drugą osobą

- pożądaniem drugiej osoby

- pragnieniem zdobycia drugiej osoby

Miłość nie polega odczuwaniu lecz na świadomej decyzji o podarowaniu siebie drugiej osobie.

Osobiście rozumiem miłość, jako obecność Boga w relacji z drugim człowiekiem. Oznacza to troskę o jego prawdziwe dobro, którego ostatecznym celem jest zbawienie. Naturalnie, osoba homoseksualna może realizować się w tej misji na wiele sposobów. Życie samemu umożliwia wykorzystanie dodatkowego czasu na to by służyć innym przez modlitwę lub swoją obecność.

Zainteresowanie drugą osobą, uczucie względem niej i odczuwanie potrzeby jej bliskości jest punktem wyjścia dla osób heteroseksualnych, mogącym prowadzić do miłości małżeńskiej. W przypadku osób ze skłonnościami homoseksualnymi odczucia te można również wykorzystać, żeby dać siebie drugiej osobie, lecz w odmienny sposób. Kiedy spotykam kogoś, kto zwraca moją uwagę, jest to dla mnie znak do szczególnej modlitwy za niego. Świadoma rezygnacja z moich potrzeb i nie poddawanie się uczuciom ze względu na dobro drugiej osoby, jest wyrzeczeniem i ‘stratą’, które staram się za nią ofiarować. Prawdziwa miłość zawsze wiąże się z krzyżem, czego uczy nas przykład Jezusa i świętych. Paradoksalnie, skłonności homoseksualne można wykorzystać do nauki bezinteresownej i czystej miłości drugiej osoby, bez oczekiwania na jej wzajemność.

Życzę Wam, żebyście odkrywali i realizowali powołanie do prawdziwej miłości.

„Panie uczyń mnie świecą. Sam spłonę, lecz dam światło innym.”

niedziela, 1 stycznia 2023

Wdzięczność

Koniec starego roku i początek nowego to czas podsumowań i postanowień. Moje ostatnie przemyślenia uzmysłowiły mi, że w moim życiu za dużo jest narzekania i niezadowolenia, a zbyt mało wdzięczności za to, co otrzymuję. Chciałbym, żeby ten Nowy Rok upływał pod znakiem wdzięczności Bożej Opatrzności za wszystko czego będę doświadczał.

Panie Boże jestem Ci wdzięczny:

  • Za dar wiary.

  • Za talenty, którymi mogę dzielić się z innymi.

  • Za moją wrażliwość, pozwalającą zrozumieć potrzeby innych.

  • Za każdy gest życzliwości i każde dobre słowo, w którym odnajduję Ciebie.

  • Za każdą osobę, którą postawiłeś na mojej drodze.

Również jestem wdzięczny:

  • Za moje skłonności, dzięki którym wiem, jak bardzo Ciebie potrzebuję, i które pozwalają zrozumieć osoby takie jak ja.

  • Za każde cierpienie, które mogę Tobie ofiarować.
  • Za poczucie osamotnienia, które prowadzi do Ciebie.

  • Za wszystkie trudne sytuacje, które pokazują jak mało potrafię sam z siebie.

  • Za wszystkie nieudane plany i niezrealizowane marzenia, które przypominają, że nie moja, ale Twoja Wola ma się wypełniać.